sobota, 6 lutego 2010

Własnymi drogami na czterech łapach

Uwaga! Zawiera sierść!

Nasza czarna bestia, zwana panną Gryzeldą Pazurkiewicz, jest już z nami 2 miesiące. Wystarczyły jej zaledwie 2 tygodnie, by wkręcić się w nasze dusze i serca z szatańską zręcznością i omotać nas wokół swojej mięciutkiej, pazurzastej łapki.

Początki nie były łatwe. Kotek pozostawał blisko ziemi i skwapliwie korzystał z przestrzeni podłóżkowej. Tym sposobem kicia odkryła swój pierwszy i najważniejszy plac zabaw, czyli

PUDŁO
Pudło niegdyś mieściło zdemontowany rowerek treningowy (świeżo po zakupie tegoż). Jest głębokie i wąskie. Z braku miejsca wcisnęliśmy je pod łóżko i tak już zostało, z czego kotek skwapliwie korzystał. Otworzyłam jej któregoś wieczora bok, weszła i...



Od tego czasu szaleje w swoim Pudle codziennie. Robi przy tym łomotu jak niemiecki bombowiec (na szczęście nie robi tego wtedy, kiedy śpimy) i zawsze wyskakuje z lekkim obłędem w oczach. Kilka dni temu dokonałam inspekcji Pudła, wygląda ono jak obraz nędzy i rozpaczy. Chyba Gryzia będąc w nim pragnie pomścić krzywdę kota Schroedingera.



Oprócz Pudła, Gryzia obrała sobie szereg innych punktów obserwacyjno-rekreacyjno-myśliwskich:


TRON

Resztka starego komputerowego krzesła Przytulanki plus ręcznik plażowy (dla którego w Irolandzie, jak łatwo się domyślić, absolutnie nie znajdujemy zastosowania), postawione przy grzejniku. W przypływie szału służy za punkt zaczepny: wystarczy tylko wyciągnąć łapy w kierunku drzwi i złapać na pazur nieszczęśnika wychodzącego lub wchodzącego do salonu. Tron służy również za schodek na


AMBONĘ

Ambona to lada między kuchnią a salonem. Miejsce, którego wszystkich zalet nie sposób wymienić. Można obserwować kuchnię i przygotowywane w niej specjały (lada jest wyższa niż kuchenne szafki). Stamtąd też można zacząć obchód po szafkach. Można wystawić się do głaskania, żeby oszczędzić Otwieraczom Puszek schylania. Można się położyć i polować na mamusię kręcącą się po kuchni. A czasem po prostu obserwować, co robią Istoty Dwunożne (przypuszczalnie obserwuje nasze środowisko naturalne, żeby lepiej poznać nasze zwyczaje, zdaniem niektórych niezbity dowód na to, że kot planuje naszą zgubę). Ambona jest również drugim co do wysokości punktem dostępnym kotu w salonie. Najwyższym zaś jest


SAUNA

...czyli szczyt monitora Przytulanki. Wielki, 21-calowy CRT, grzeje jak reaktor atomowy, więc idealny na zimne wieczory. W przypływie szału można zapolować na kursor. Albo lekkim susem zeskoczyć na

OBSERWATORIUM
...czyli szczyt obudowy PC Przytulanki. Odkąd rozstaliśmy się z jedną kanapą, stojącą pod oknem, Gryzia właśnie stamtąd obserwuje podwórko. Okna mamy od podłogi do sufitu, ale mniej więcej do poziomu Obserwatorium widok zasłania perforowany erzac balkonu, więc kot musi przysiąśc na routerze, żeby uzyskać szerszą perspektywę. Często jednak zadowala się widokiem przez dziurki, czyli

PLANETARIUM
Co ona widzi przez te otwory? Nie mam pojęcia, ale bardzo jej się to podoba, bo patrzy tam bardzo często i uporczywie. Planetarium to żelazny punkt jej codziennej Drogi Kota. Kosmos przez dziurki wydaje się być ciekawszy od tych dwóch dwunogów, co nic nie robią tylko gapią się w ekrany. 

Niemniej, Dwunóg w Różowym Szlafroku czasem przybiera postać Zabawki Idealnej. Idealnej, bo w pełni interaktywnej. Czasami aktywacja jej jest łatwa, Zabawka sama podnosi jakąś wstążeczkę albo po prostu przechodzi obok. Wtedy wystarczy kilka rundek dookoła salonu i przybranie postawy bojowej w


SIŁOWNI
Drążki pod stolikiem, idealne miejsce do uprawiania gimnastyki artystycznej. Czasem ugrzęźnie głowa pod szczebelkami albo nos zaliczy kontakt ze stołową nogą, ale to tylko drobne niedogodności. Siłownia może być fortecą, ringiem, małpim gajem lub bazą wypadową na stół w czasie posiłków Dwunogów.

Niestety, czasem mamusia gapi się jak zaczarowana na ten swój ekran, więc trzeba dostać się między nią a jej obiekt zainteresowania, czyli na



ZAPIECEK
Nie taki cieplutki jak Sauna, ale też nieźle grzeje. Najpierw trzeba stanąć i wyprężyć grzbiet do głaskania, potem położyć się, pogryźć dłoń, która twardo spoczywa na myszce, potem skopać rzeczoną myszkę ze stołu i... zacząć grać w koci-koci łapki. Zabawka chętnie podejmuje grę, ale czasem - o zgrozo! - godzi się z odstawieniem od laptopa i idzie robić coś innego. Wtedy można sobie uciąć drzemkę na zapiecku, Zabawka w końcu będzie musiała wrócić. Gdyby jednak przejawiała obojętność, można otworzyć napęd DVD albo zacząć gryźć kable wystające z boku. Skuteczność gwarantowana. 

Jak każdy gracz wie, "jest czas strzelania, i jest czas zbierania health'ów", więc po skończonej Krucjacie Przeciw Kociej Nudzie można w końcu odpocząć na 

ŁOŻU



Czyli fotelu w salonie, jedynym i należącym w całości do kota. Wrażenia luksusu dopełnia niebieski kocyk z polaru, w którym można zanurzyć nosek w razie zimna, albo po prostu zatopić pazurki.





Powyższa notka niedługo będzie miała charakter archiwalny, gdyż zbliża się wielkimi krokami koniec kwietnia, a wraz z nim wygaśnie umowa najmu i trzeba będzie zmienić lokum na coś tańszego, wygodniejszego, cieplejszego i w ogóle bardziej przyjaznego Świńskiemu Duetowi. Było nie było, awansowaliśmy ze zwykłych śmiertelników na Wysłanników Basement Cata, taka nagła i drastyczna zmiana statusu w świecie istot żywych zobowiązuje.

Niech futrzasty urok będzie z wami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz