czwartek, 9 czerwca 2011

Zagraj to jeszcze raz, VLC

Jak już tracić czas, to porządnie.

Wczorajsze odkrycie dot. rewolucji time management to nie jedyne tchnienie Eureki, które ostatnio poczułam na karku. Oto bowiem odkryłam, że lepiej obejrzeć po raz fafnasty stary, dobry film, który mi się podobał niż ogladać coś nowego, co nie rokuje na dzieło zadowalające mojego wewnętrznego hipstera.

A że to moje party, powiem wam, co warto oglądać po raz fafnasty. Gotowi? Jedziemy

Samotari
Niezwykle klimatyczna komedia o grupce znajomych zamieszkujących moje Eldorado Pragą zwane. Kłócą się, kochają, nie lubią, rozchodzą, szukają kosmitów. Jest wesoło, dziwnie, smutno, nostalgicznie, ale z pewnością nie nudno. A jaki soundtrack! Zakochałam się w nim tak bardzo, że nie tylko kupiłam sobie oryginalne CD (kupa kasy wtedy dla mnie), ale jeszcze go wypatrywałam w empiku, bo nie mogłam się doczekać aż będzie na półkach. Dopadłam we Wrocławiu.
Klasyk lat 90., bez dwóch zdań.


To statni hymna, ty wole :D

Cha no aji
Znowu dziwadło, ale tym razem japońskie, a więc dziwadło do kwadratu. Osobliwa saga rodzinna państwa Haruno. Ciepłe, wzruszające, chwilami trochę komiksowe. I jeszcze Tadanobu Asano po poślinienia się ;) (i Shinji Takeda, ale mało go tam)



więcej na blogu japonofilki

Annie Hall
Nie mogło oczywiście zabraknąć Woody Allena. Wiem, że komercha i niehipstersko, bo Woody dostał za to Oscary(R), ale ten film jest absolutnie cudowny. I nie tylko dlatego, że Nowy Jork i Woody Allen, ale przede wszystkim dlatego, że podoba mi sie postać Annie. Nieporadna, zakręcona, szalona, a jednak ujmująca. No i wizja Los Angeles. Pewien pan raz wyznał mi, że jak oglądał ten film, to trzymał na kolanach notes, pauzował video i notował co fajniejsze dialogi.

Moja ulubiona scena to moment, kiedy Woody/Alvy zaczepia na ulicy parę przechodniów (którzy wyglądają jak Barbie i Ken) i pyta ich o sekret ich udanego pożycia. Ona mówi:
- No cóż, jestem nudna, pusta i nie mam nic ciekawego do powiedzenia
A on dodaje:
- A ja jestem dokładnie taki sam.



Les fabuleux destin d'Amelie Poulain
Kocham ten film po prostu za wszystko. Za Paryż, za magię, za nadmiar koloru czerwonego, za fotografię, za Matthieu Kassovitza, kota, krasnala...

Widziałam ten film jakies 8-9 razy. Powaga. ostatnimi czasy nawet zdobyłam się na zassanie wersji bez lektora i oglądam bez językowych wspomagaczy, odkrywając jeszcze inne, nieznane oblicze filmu. W którym znam chyba każdy jeden detal. Gdyby jutro zniszczono wszystkie kopie tego dzieła, byłabym w stanie je odtworzyć.



Saga "Harry Potter"
Nie wiem dokładnie co mnie tak strasznie pociąga w tych filmach, ale faktem jest, że Harry, Ron i Hermiona są stałymi gośćmi w naszym domu. Przytulanka ogląda fragmenty do śniadania, ja w piątkowe wieczory po paru kielichach albo kiedy nie mam siły się uśmiechać. Te filmy są po prostu śliczne. No i jaka obsada, śmietanka aktorstwa! Chociażby Maggie Smith, Brendan Gleeson czy Alan Rickman. Miodzio. 

Moja ulubiona część to "Czara Ognia". Nie tylko z powodu Roberta Pattinsona (:D), ale również z powodu Malfoya zamienionego we fretkę i statku Instytutu Durmstrang..


We NEVER use transfiguration as a punishment :C

Ame Agaru
Żeby nie było, że mam pstro w głowie i lubię tylko wesołe filmy - coś nieco poważniejszego. Ostatnie, niedokończone dzieło Akiry Kurosawy (które uważał za swoje najważniejsze). Piękna opowieść, osadzona w czasach feudalnej Japonii, o człowieku, który był dobry ponad wszystko. Przesłanie tego filmu i rozwój wypadków jest tak nieszablonowy, że nie nudziłam się ani chwili. Nawet niedopowiedzenie ostatnich scen mnie urzekło. Często myślę o tym, jaki był prawdziwy koniec tej historii.



Tonari no Totoro
Jedno słowo: kotobus :D





Dzień Świra
Czy ty też widziałeś siebie w tym filmie? I pytałeś, kto tu jest tak naprawdę świrem, a kto jest zdrowy na umyśle? Ja do dziś mam wątpliwości.



Ojej, ojej, już mamy piąteczek. Obsuwa zdarzyła się bo... nie tylko włączyłam kompa po przyjściu do domu, ale również obejrzałam film - "Moja macocha jest kosmitką", pierwszy raz w życiu, nawiasem mówiąc. Nie był aż tak zajebisty, ale dla młodej Alyson Hannigan (Lilly z HIMYM) warto było :D

Miłego piąteczku, kochani fucktowicze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz