wtorek, 10 stycznia 2012

A imię jej czwarta nad ranem

Piżama Records powraca w wielkim stylu.


Od jakiegoś czasu moje ciało urządza sobie dziwne zabawy i uprawia sen przerywany. Niemalże co noc budzę się koło 3-3:30 rano, nie mogę zasnąć przez jakieś dwie godziny, coś sobie czytam, wiercę się w łóżku, wkurzam kota, który na mnie spał, manipuluję ogrzewaniem, po czym zasypiam znowu, budzę się o 7:00 i jestem cały dzień tak zmenelona, jakbym nie spała od trzech dni.

Ale nie ma tego złego, co by na głupie nie wyszło, bo oto urodził mi się taki kawałeczek (ostrzegam: jestem podziębiona i byłam w sobotę na głośnym jak bombardowanie koncercie, więc ze słuchem u mnie fatalnie):



Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzi

Czemu nie mogą mi opaść powieki
Ma podświadomość nie raczy mnie snami
Kołdrą przykryta - pocę się jak latem
Gdy się odkryję, dokucza chłód zimy

Czemu się budzę o czwartej nad ranem
Myśli swoje próbuję ugłaskać
Lecz myśli nie chcą się uciszyć
Tylko do czytania lampka
W odruchu rozpaczy

Smucę, bo nie śpię o czwartej nad ranem
Zbudził mnie stuk od strony sąsiadów
Postawiłabym czajnik na gazie
Lecz hałas robi jak ulica Manhattanu

Noc czarna nie chce się rozjaśniać
Zaczęłam w końcu czytać
Przycięłam komara nad kolorowym magazynem
Psychologicznym

I teraz budzik wszedł na solo
Do pracy się każe spieszyć
Jego durna melodyjka doprowadza mnie do szału
Wpakowałabym mu serię z pepeszy

Już siódma
Niech sen sobie pójdzie
Może jutro się powiedzie

Noc przespać
Lecz niech teraz sen pójdzie
Może jutro się powiedzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz