sobota, 21 stycznia 2012

Kot Gryzelda i inne czworonogi

Świetniem się bawiła.

Miałam takie ćwiczenie na kursie pisarskim - napisać krotki tekst, małpując styl ulubionego pisarza. Generalnie nie chciałam za bardzo dzielić się wypracowaniami z kursu tutaj, ale z tego jestem szczególnie zadowolona. Chyba nie muszę objaśniać, czyją twórczość wzięłam na warsztat? ;)

NOWA ZABAWKA

- Ooo, moje słoneczko, śpisz sobie? Kochasz mamusię? - obudził mnie szczebiot Dwunoga z Futrem na Głowie. No nie, zaraz będzie mnie dotykać paszczą i łapami. 
- Daj mi spokój, psia noga! - powiedziałam, otwierając jedno oko
- Mój kotecek mlucy, jak ślicnie!
Jak zwykle mnie nie słucha. Chyba pora wstawać. 

Było jasno i chciało mi się jeść, więc poszłam do drugiego pokoju i stanęłam nad żółtym kółkiem, gdzie codziennie pojawia się jedzenie.
- Jestem głodna! - zawołałam, patrząc na Dwunoga z Futrem na Nogach. 
- Kiedy kot jadł? - zapytał on Dwunoga z Futrem na Głowie
- Rano. Możesz jej dać saszetkę whiskasa.
Bardzo się ucieszyłam, bo lubię whiskasa, ale kiedy powąchałam świeżą porcję, poczułam rozczarowanie, bo to nie był ten smak, który chciałam. Spojrzałam na Dwunoga z Futrem na Nogach i powiedziałam:
- Nie chcę tego, chcę ten, co smakuje jak ryba!
- Nie wydziwiaj, wieprzu! Jedz! - Dwunóg był zdenerwowany i wyglądało na to, że nie nałoży mi whiskasa o smaku ryby, więc wolałam nie dyskutować, bo okropnie mi się chciało jeść.
Whiskas mięsny nie jest taki zły. Pręgowany (mój kolega, który mieszka na dole, nie ma stada Dwunogów i jest strasznie chudy) mówi, że nigdy nie jadł whiskasa, tylko dostaje jakieś chrupki. Fajny ten Pręgowany, szkoda, że tak nisko mieszka, muszę do niego głośno mówić.

Kiedy skończyłam jeść, wyszłam na balkon. Na dole zobaczyłam Czarno-białą. Czarno-biała to moja koleżanka. Tak, jak Pręgowany, mieszka na dole i nie ma stada Dwunogów, ale nie jest wcale chuda, za to ma strasznie śmieszną, pstrokatą twarz.
- Czarno-biała! Serwus! Wiesz, miałam whiskasa na obiad!
- Fajnie! A ja widziałam w nocy takiego wielkiego, rudego psa z ogromnym ogonem! - powiedziała Czarno-biała. Była tak przejęta, że zaczęła sobie lizać łapkę.
- Niemożliwe! Jak duży był ten ogon?
- Tak duży, jak cały Pręgowany! Olbrzymi! - Czarno-Biała skończyła lizać łapkę i zaczęła lizać sobie udo.
- Byczo! I co ten pies powiedział?
- Nic, tylko przebiegł przez ulicę. To jakiś chuligan, okropnie się bałam. Schowałam moje dzieci w krzakach, żeby im nic nie zrobił. Muszę iść, moje małe są głodne. Na razie! - rzuciła i pobiegła między te wielkie potwory, które robią strasznie dużo hałasu i czasem sprawiają, że Dwunogi przemieszczają się bez użycia łap.
- To na razie, Czarno-biała - wymamrotałam. 
Szkoda, że Czarno-biała jest taka zajęta, nudzi mi się. Moje Dwunogi mnie ignorują, ciągle siedzą nieruchomo przed tymi płaskimi, jarzącymi się na biało prostokątami i na nic nie reagują, jakby spali. Czasami zaczynam sobie ćwiczyć, ale wtedy Dwunóg z Futrem na Nogach się denerwuje i krzyczy:
- Nie drap kanapy, ty małpo!
Czasami, kiedy pada i muszę siedzieć w domu, rzucają mi oboje kulki i świetnie się wtedy bawimy. Ale dzisiaj jest słonecznie i poszłam pobawić się na balkonie. 

Na górze mieszka Dwunóg Sypiący Ziarno. Lubię wtedy być na balkonie, bo przylatują ptaki. Mówię zawsze moim Dwunogom, że chciałabym takiego ptaszka do zabawy, ale oni się tylko śmieją i mówią:
- Zobacz, jak ona śmiesznie szczęka zębami i warczy!
A mnie wcale nie jest do śmiechu, bo te ptaszki są tak daleko, psia noga!
Wtem na balkon przyleciał mały, szary ptaszek, żeby poszukać ziarna. Od razu go złapałam i chciałam schować, ale Dwunóg z Futrem na Nogach usłyszał świergot mojej nowej zabawki. Zabrał mi ptaszka, zawołał Dwunoga z Futrem na Głowie i zrobiła się okropna draka, i wypuścili ptaszka, żeby odleciał, a drzwi do balkonu mi zamknęli. Zaczęłam płakać, że to niesprawiedliwe, że przecież ja sobie tego ptaszka złapałam, że jak tak, to ja sobie pójdę w świat, i jak wrócę jako wielki, straszny tygrys i zaryczę, to pożałują, że byli dla mnie tacy niedobrzy. I poszłam sobie do drugiego pokoju, weszłam do szuflady i zasnęłam.

Obudził mnie pisk Dwunoga z Futrem na Głowie:
- Gdzie jest mój koteczek, kici kici! Gryziu, gdzie jesteś?
Ciągle byłam obrażona, więc postanowiłam się nie odzywać. Oni wcale mnie nie kochają, psia noga!
Słuchałam, jak Dwunogi chodzą po mieszkaniu, rozmawiają i otwierają wszystkie szafki. Dwunóg z Futrem na Nogach brzmiał spokojnie, ale Dwunóg z Futrem na Głowie był okropnie zdenerwowany, jakby miał się rozpłakać, no więc wyszłam w końcu z mojej kryjówki i wróciłam do pokoju z drzwiami na balkon, bo nie lubię, jak moje Dwunogi się na mnie złoszczą. Dwunóg z Futrem na Głowie bardzo się ucieszył i dał mi na kolację tuńczyka z puszki, jak zawsze, kiedy obcina mi pazurki albo niesie mnie do Dwunoga Wbijającego Igły i ja jestem grzeczna.
- Mój dzielny drapieżnik, upolował wróbelka, jaka jesteś odważna i szybka! - Dwunóg z Futrem na Głowie pogłaskał mnie po grzbiecie i wyciągnął nową, fajową wstążkę. 

Po kolacji świetnie się bawiliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz